Dać się uwieść: narracji, wizji, obrazowi

„Stare narracje są jak zombie. Wyglądają jak żywe, ale są martwe"  powiedział, odnosząc się do pokoleniowych różnic w otwierającej dzień debacie o zetkach i dziadersach prof. Bartłomiej Dobroczyński. W podobnym tonie zakończyliśmy drugi dzień festiwalu,  na spotkaniu z Łukaszem Twarkowskim, który dla swojego teatru szuka stale nowych form.

W spotkaniu prowadzonym przez selekcjonera festiwalu Jacka Cieślaka reżyser mówił o tym, że ludzie postrzegają siebie w analogii do tego, co wiemy o świecie. Gdy rządziła fizyka klasyczna, newtonowska, zajmowaliśmy się stanem jednostki - teraz, w dobie fizyki kwantowej zaczynamy mówić, postrzegać świat i siebie kategoriach wzajemnego oddziaływania, relacji. 

O takim splątaniu cząstek opowiada między innymi zachwycająca wizualnie i technologicznie “Quanta”. Pytania z sali dotyczyły m.in. tego, czy reżyser próbuje sięgnąć granic percepcji widza i teatralnymi metodami wprowadzić nas w narkotyczny trans. Odpowiedź twierdząca skłoniła też do opowieści o poszukiwaniu granic podczas pracy nad wcześniejszą “Respubliką”. Najważniejsza informacja dla widzów zachwyconym tym typem tworzenia przestrzeni i opowieści jest taka, że “Quanta” to dopiero pierwsza część tryptyku inspirowanego nauką - kolejna część dotyczyć będzie złamania kodu Enigma i naszej relacji ze sztuczną inteligencją.

Wszystko, wszędzie, na raz

Bo taka jest też struktura festiwalu: wybór własnej ścieżki jest konieczny. O godz. 16 na dużej scenie przy Starowiślnej 55/6 został zaprezentowany „Czy ja muszę to pamiętać. Hamlet" sztuki na wynos w reż. Dariusza Starczewskiego. O 17 na dużej scenie w Narodowym Starym Teatrze odbył się drugi pokaz spektaklu „Matki. Pieśń na czas wojny" w reż. Marty Górnickiej. O 19 widzowie mieli do wyboru aż cztery spektakle: w Teatrze Barakah showcase „Requiem dla snów" w reż. Michała Nowickiego, w Studiu TVP S-3 w Łęgu zagościła wspomniana już „Quanta" w reż. Łukasza Twarkowskiego, w Cricotece „Books of Jacob" w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego i „Fobia" w reż. Markusa Öhrna i Karola Radziszewskiego w Teatrze Łaźnia Nowa. 

Ważne, żeby rozmawiać

Dzień zaczął się w samo południe spotkaniem zatytułowanym „Zetki na dziadersów! Ścierać się czy uczyć od siebie?" z profesorem Bartłomiejem Dobroczyńskim (psychologiem i kimś, kogo studenci określają „antytezą dziadersa") w Galerii Bunkra Sztuki, które znakomicie poprowadziła Aga Kozak. W zamyśle organizatorów w debacie profesor miał dyskutować z przedstawicielką pokolenia Z, która jednak z przyczyn od niej niezależnych do Bunkra Sztuki nie dotarła. Ci, którzy znają erudycję i poczucie humoru profesora, mogą się tylko domyślać, że było to bardzo udane, niemal autorskie spotkanie. „44 lata pracuję na uniwersytecie. Nie znam lepszej lekcji pokory, gdy człowiek zajmuje się nauką i uczy młodych ludzi" – powiedział profesor. „Nauka to metodycznie zorganizowany sceptycyzm. Naukowiec to ktoś, kto woli wiedzieć, dlaczego nie wie, niż nie wiedzieć dlaczego wie. Nauka to też obsesja sprawdzania wszystkiego” – dodał.

„Nie mamy [my, starsze pokolenia – dop. red] do zaoferowania zetkom przekonywującej narracji. Wszystkie stare narracje są martwe. Są jak zombie – wyglądają jak żywe, ale są martwe". Zgodziła się z tym Aga Kozak, dodając: „Jeśli chcesz kogoś pociągnąć za sobą, musisz go uwieść, a nie straszyć. Narracja o końcu świata, katastrofie nikogo nie pociągnie". Dobroczyński powiedział: „Można być dziadersem w jednym, a równocześnie być otwartym w innych sprawach. Mnie ratuje rock and roll. Najbardziej lubię feministyczne muzyczne zespoły wegańskie, mam stały dopływ nowych informacji, a moi studenci uczą mnie nowych rzeczy. Mówią mi o swoich kłopotach, mam z nimi ciągły kontakt. Jestem otwarty na te idee. Nie mam ochoty mówić, że kiedyś było lepiej. Teraz jest wspaniała muzyka i sztuka. Ważne, żeby rozmawiać” –mówił prof. Dobroczyński. 

Plewiński, Kosiński, Berlińska o Szajnie

Godzinę później w tym samym miejscu odbyła się krakowska premiera książki Agnieszki Berlińskiej „Szajna. Szajnisko. Portret zakulisowy". Spotkanie poprowadziła redaktorka naczelna Trójki Agnieszka Szydłowska, a udział w nim wzięli; autorka książki Agnieszka Berlińska, legenda polskiej fotografii, fotograf Wojciech Plewiński i profesor Dariusz Kosiński. Na samym początku spotkania fragment reportażu o Józefie Szajnie przeczytała Anna Polony. Autorka opowiadała o pomyśle i pracy nad książką; odsłuchiwaniu radiowych nagrań, pracy z archiwaliami, rozmowach z rodziną, aktorami i przyjaciółmi reżysera, a także o odkrywaniu i odszyfrowywaniu odręcznych notatek Szajny na serwetkach. „Na notatki na serwetkach natknęłam się niemal w ostatnim etapie pracy nad książką. Wypadały z teczek, notatników, było ich wiele. Na tych serwetkach objawia się Szajna niekontrolowany, osobny" – opowiadała Agnieszka Berlińska. „Wydaje mi się, że Szajna został skrzywdzony przez zaszufladkowanie jako autorytet moralny. Interesowało mnie wyjście poza oficjalny, znany portret. Rozpoczynając pracę nad książką nie wiedziałam w co się pakuję" – mówiła autorka reportażu i biografii, bo obie te formy łączy „Szajna. Szajnisko. Portret zakulisowy". Książkę można kupić w księgarni Bunkra Sztuki.

Grzegorz Nurek, 
współpraca: Patrycja Śmich i Aleksandra Bałda

---

Fot. Dawid Ścigalski